Opis producenta:
Skład:
Aqua - woda
Cetearyl Alcohol - emolient
Glycerin - gliceryna
Behentrimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Quaternium-87 - antystatyki, konserwanty
Hydroxyethylcellulose - substancja konsystencjotwórcza
Cetrimonium Bromide - antystatyk
Organic Amaranthus Caudatus Seed Oil - olej z amarantusa
Organic Oxycoccus Palustris Seed Oil - olej z nasion żurawiny
Organic Primula Vulgaris Oil - olejek z pierwiosnka
Organic Panax Ginseng Oil - olejek z żeń-szenia
Organic Pulmonaria Officinalis Oil - olej z miodunki plamistej
Organic Pinus Palustris Oil - olejek z orzechów cedrowych
Organic Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil - olej z białego lnu syberyjskiego
Benzyl Alcohol - rozpuszczalnik, alkohol
Sorbic Acid, Benzoic Acid, Citric Acid - substancje zakwaszające
Parfum - zapach
Konsystencja, opakowanie, zapach:
Saszetka o pojemności 100ml, wygodna w użytkowaniu, bez problemu idzie wydobyć cały produkt ze środka. Konsystencja w odcieniu delikatnego żółtego, dość rzadka, ale nie lejąca, przy pierwszym użyciu nie wiedziałam jaka ilość będzie optymalna i nałożyłam za mało balsamu, ale potem już nie miałam z tym problemu. Zapach jak dla mnie bardzo przyjemny, kwiatowy, ani trochę niesztuczny i niechemiczny.
Wydajność:
Pomimo tego, że w opakowaniu jest tylko 100 mililitrów produktu, a ja zawsze nakładam dużą ilość kosmetyku, balsam wystarczył mi na aż pięć razy. Na początku byłam przygotowana, że starczy mi go na trzy mycia maksymalnie, cóż, mile się zaskoczyłam :-)
Działanie:
Czyli najważniejsze. Cóż, muszę przyznać, że z balsamem tym wiązałam ogromne nadzieje i oczekiwałam od niego efektu "wow", ze względu na świetny i prawie całkowicie naturalny skład. Trochę się rozczarowałam i za pierwszym razem i za każdym kolejnym. To nie jest tak, że ten balsam jest zły, bo na pewno się sprawdza na zdrowszych włosach, jednak z moimi wysokoporami się nie polubił, jest dla nich za słaby. Nie mogę powiedzieć, że po jego użyciu włosy były takie jak po samym myciu szamponem, ale dużo im do tego nie brakowało. Ciężkie do rozczesania, szorstkie i przesuszone na końcach. Tak wyglądały włoski po tym produkcie niezależnie od tego, czy przytrzymałam go 5 minut, 30 czy nawet godzinę. Zawsze po jego użyciu musiałam stosować dodatkowo odżywkę bez spłukiwania i dopiero wtedy włosy wyglądały w porządku i rozczesywało się je bez problemu.
Cena i dostępność:
Ja swoje opakowanie upolowałam w małej zielarni niedaleko moje szkoły, po 6.50zł. Produkty Bani Agafii, a także ten balsam są dostępne w sklepach internetowych, zielarniach, bądź mydlarniach.
Czy kupię ponowie?
Nie. Jednak nie zrażam się i zamierzam przetestować inne wersje balsamów Agafii :)
Jakie są wasze ulubione produkty od Bani Agafii?
Pozdrawiam, Julia.
Moje włosy też są wysokoporowate, czyli marne szanse, żeby się polubiły z tym balsamem.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie :)
Również obserwuję i z chcęcią do Ciebie wpadnę :)
UsuńPolecam Ci ekspresową maskę regeneracyjną elastyczność i blask w saszetce :)
OdpowiedzUsuńKiedyś stosowałam balsamy stamtąd, ale jest ich na tyle dużo, że niestety nie jestem w stanie podpowiedzieć, jaki to był konkretny...ale na pewno warto próbować! Jak kupisz, a nie będzie dawał rady, zawsze można mieszać z olejem/miodem/czymkolwiek i będzie super ;)
OdpowiedzUsuńGREAT post!!!Now i follow you on gfc i hope you follow me too!!kiss
OdpowiedzUsuńJa kupiłam ostatnio ekspresowe maski: blask i elastyczność i regeneracyjną. Jestem strasznie ciekawa jak się sprawdzą :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*